No i udało się… Szum zrobiony wokół tematu wprowadzenia ustawy pozwalającej na praktycznie nieograniczone i niekontrolowane przez sąd szpiegowanie internautów przez służby – zrobił swoje.
Piszę o szumie ponieważ nie mam żadnych wątpliwości, że KAŻDY dosłownie wpis w internecie, każdy artykuł, każdy głos oburzenia daje ostatecznie oddźwięk w postaci nacisku na polityków. Jedyna postawa zła to postawa totalnej bierności.
Jak podaje Gazeta.pl w artykule „Rząd nie będzie śledził internautów?” to zagrożenie zostało zażegnane.
Cytuję:
„Wszystkie zapisy, dotyczące monitoringu adresów IP czy historii stron, na które wchodzimy, czy czytania prywatnych maili bez zgody sądu, wypadły z projektu, którym dziś zajmie się komitet stały rady ministrów. Nie będzie żadnej inwigilacji” – mówił w rozmowie z dziennikarką RMF FM minister Michał Boni.”
To budujące. Cieszę się z całego serca. Pozostają jednak obawy. Dlaczego? Wraz ze wzrastającymi możliwościami technicznymi w branży szpiegowskiej wzrasta ochota rządów do kontrolowania społeczeństwa. Takie dążenia widoczne były w PISie, pojawiły się teraz także w PO (mimo, że Liberałowie nie powinni iść w tym kierunku z natury swojego ruchu).
A jesteśmy niestety na początku tej drogi. Sprzęt szpiegujący dopiero raczkuje. W krótkiej perspektywie spodziewać się należy rozwiązań pozwalających na śledzenie człowieka w oparciu o lokalizację jego karty kredytowej a nawet banknoty w jego portfelu; obiektów szpiegujących typu „pszczoła” pozwalających na zdalną inwigilację kogokolwiek, gdziekolwiek.
Podsumowując: czasy zmieniają się. Teraz udało nam się jeszcze uchronić przed totalną i niczym nie kontrolowaną inwigilacją. Nie znaczy, że nie jest ona prowadzona. Oznacza tylko, że jej rozmiar nie zagraża nam wszystkim. Nie jest powszechna.
Jedyne o co wszystkich moich czytelników proszę to aktywność. Gdy biją -trzeba krzyczeć!
Link do tej notki:
Polski rząd nie, a Inne Rządy państw tak i nie. 🙂